Ta strona została przepisana.
Jak zadymione szkiełka.
Zewsząd wytężył oczy,
Czy skazy lub ździebełka
Na twéj bieli nie zoczy.
Czemu? — Niech go kto spyta!
On nie wié. — Lecz na ziemi,
Tak każdą wyższość wita
Zawiść między niższemi.
A do czyjéjżby skroni,
Do piersi przypadł czyjéj,
Kwiat, co go z Nieba w dłoni
Anioł przyniósł Maryi? —
Toć niech cię świat świat nie łudzi,
Ty gościu wyższych światów!
Los poety śród ludzi,
To obraz twój śród kwiatów.
Myśl jego strzela z ziemi,
Jak twe kielichy białe;
Proch próżno blask ich ciemi,
Jak potwarz jego chwałę.
Pieśń jego, wonie twoje,
Pod niebem — w niebo płyną;
W gwarze ciżby — oboje
Tłumią się, albo giną.