Strona:Poezye (Odyniec).djvu/262

Ta strona została przepisana.

„Chcę — i dość słowa Mego, by z nicości
Stały się nowe światy, nowe słońca.
Jam Pan, Jam Stwórca przestrzeni bez końca,
Jam nieskończoność wieczności! —

„Co Mi po twojém złocie? Jam w głąb’ ziemi,
W rdzeń skał jéj wnętrza, jako morskie fale,
Jako deszcz, ogniem stopione metale
Wlał potokami wrzącemi.

„Tam one, w pętach przepaści bezdennéj,
Wrą i szaleją. — Wasze miny złota,
To tylko krople, bryzg, co ku wam miota
Burza téj fali płomiennéj. —

„Co Mi kadzidła? Ku mnie nieustanną
Woń całéj ziemi, z wszystkich jéj pod rosą
Gajów i kwiatów, wszystkie wiatry niosą,
Jak jéj ofiarę co–ranną.

„Co Mi te blaski waszych lamp? Przede Mną
Gwiazd miryady, jak iskry z wulkanu,
Tryskają w mroku, i gasną poranu,
Wam, nie Mnie, świecąc w noc ciemną. —

„Ludu mój! błahe przynosisz mi dary! —
Jest wszakże jeden — z którym, gdy Mi wierny,
Hołd złożyć przyjdziesz: — Ja, Pan miłosierny,
Przyjmę twe wszystkie ofiary.