Ta strona została przepisana.
(PO ZGONIE Ś. P. WACŁAWA ŁUSZCZEWSKIEGO).
Z podwojów pałacu, na wóz pogrzebowy,
Wyniesiono ojca rodziny.
O! jakże ten pałac dla sierot i wdowy
Tchnie straszném pustkowiem ruiny!
Kąt każdy, sprzęt każdy, sklepienia i progi,
Gdzie stąpią, gdzie zwrócą oczyma:
Jak echo rozpaczy, jak puszczyk złowrogi,
Brzmią ku nim: „ach! nié ma go, nié ma!“
Ten głos je zabija — a przecież tak całém
Chwytają go sercem i uchem. —
O! w grób–że wam tylko iść myślą za ciałem,
A nie w Niebo wznieść się za duchem?
On jest tam! on żyje! on woła ku sobie!
Tęsknota w was po nim — głos Jego.
Zostawcież wspomnienia, jak kwiaty na grobie,
A idźcie go szukać żywego.