Aleś szczęśliwy, żeć dano raz jeszcze
Spojrzeć w te rysy, i widzieć w tém czole,
Nie już ból tylko lub natchnienia wieszcze,
Lecz uświęconéj duszy aureolę.
Duszy, co rzekłszy swe słowo natchnięte,
Widzi, że jeszcze świat go nie rozumie,
I słysząc sądy płoche lub zawzięte,
Milczy cierpliwie — w pokorze, nie w dumie.
I o krzyż tylko oparłszy się z wiarą,
Spokojnie czeka Pańskiego wezwania,
Aby i życia potwierdzić ofiarą
Prawdę swych uczuć, słów, i przekonania. —
Trzykroć szczęśliwy! kto w żywéj naturze
Raz taką duszę obaczył w człowieku;
Lecz kto ją wydał w płótnie czy marmurze,
Ten już wziął bierzmo na sztukmistrza wieku.
I wieki przyszłe hołd dzięków mu złożą,
Gdy obok wieszcza słów, czynów i pieśni,
Z lic téż w nim pojmą natchnioną myśl Bożą,
Któréj ogarnąć nie mogli spółcześni.
Jakże mu jasno świeciły z oblicza,
I owa młodość, co nigdy nie mija: