Ta strona została przepisana.
On żył, dął się, i grzeszył,
Ziomków smucił lub śmieszył,
Djabeł się tylko cieszył.
Djabeł, co jak ptak, który
Siadł już na grzbiecie kury,
Topił w nim swe pazury.
Myśli pychy rodowéj
Tchnął przez uszy do głowy,
Jak wiatr w pęcherz wołowy.
Egoizmem, co głuszy
Miłość bliźniego w duszy,
Zrobił z niéj step w posuszy.
Serce, przed skruchy żalem,
Zatwardził jak metalem.
I osłonił — medalem.
A gdy już miał bezpieczność,
Że go nabył na wieczność,
Przyśpieszył ostateczność.
Raz Pan, w słodkiém dumaniu,
Wpół we śnie, wpół w czuwaniu,
Spoczywał po śniadaniu.
Wzrok się iskrami żarzy,
Krew co nie pryśnie z twarzy,
Pan o kochance marzy.