Strona:Poezye (Odyniec).djvu/463

Ta strona została przepisana.

Gdy przecież w świecie napotkam kogo,
Co mię pojmuje i słucha! —

„Zasady piérwsze, jak zwykle dziecku,
Rodzice dali mi w wierze.
Dom cały codzień, po staroświecku,
Razem odmawiał pacierze.

„Lecz cóż ztąd? Byłam, jak wszystkie inne,
Które świat kusi i nęci.
Zabawy, tańce, fraszki dziecinne,
To był cel wszystkich mych chęci.

„Rodzice wszystko czynili dla mnie,
Mogliby zrobić mię próżną.
Lecz miłosierny Bóg wejrzał na mnie,
Zesłał w dom ciotkę nabożną.

„Jéj winnam naprzód, żem czuć zaczęła
Duchowny cel i pożytek;
Aż mię na Wielki Tydzień raz wzięła
Z sobą do Panien Wizytek.

„Tam obaczyłam prawdziwą Świętą,
Ujrzałam, jaką cześć budzi;
I ztąd poczułam chęć, snać natchniętą,
Jak ona wpływać na ludzi.“ —

Kapłan wstrząsł głową: —„Chęci chwalebne!
Lecz czy téż u niéj spytałaś,
Jakie są naprzód cnoty potrzebne.
Aby módz stać się, czem chciałaś?“ —