Wart słynąć nie tylko na lutni méj strónach,
Lecz na całéj Litwy organach!
Boć skarb to jest wspólny, skarb droższy od innych
Skarb ducha narodu i kraju:
Dom, arka, przybytek, cnót starych, rodzinnych,
I uczuć braterskich, i podań gościnnych,
I nowego wzór obyczaju.
Zaprawdę, o ile ku temu niewieści
I rozum i wdzięk się przykłada:
Madrygał mój musi odstąpić od treści,
I u stóp téż Pani Jaszuńskiéj hołd cześci,
I córom jéj równyż hołd składa.
Lecz Pana Michała wysławić zalety
Jest cel madrygału. — O! Febie!
Ty, co sam twym blaskiem malujesz portrety!
Cóż malarz lepszego ma być od poety?
Poetę téż wspomóż w potrzebie!
Dzień jeden daj tylko opisać najprościéj,
Jak stokroć w Jaszunach się zdarza,
A wtedy — Cóż wtedy? Tém większy tłum gości
Najeżdżać je zacznie — aż z wielkiéj miłości,
Jak to mówią, zjé gospodarza.
A nam co? — A! prawda! — A zatém, niech na tém
Madrygał mój koniec swój bierze;
A służy świadectwem przed tobą i światem,
Cny Panie Michale! że sługą i bratem
Twym jestem, serdecznie i szczerze.
1854.