Ta strona została uwierzytelniona.
Słońce już schodziło nisko,
Kryjąc się za wzgórza,
Gdym biegł ku niej przez ściernisko.
Ujrzała mnie — pokraśniała,
Jako młoda róża,
Co rumieńcem świeżym pała.
I szła ku mnie przez zagony
Radością różowa,
Jak to słońce, co się chowa
W jasności czerwonej;
Podała mi ręce obie
I tak staliśmy przy sobie,
Nie mówiąc ni słowa —
I tylko nam z całej siły
Serca w piersiach biły....[1]
- ↑ W spisie treści niniejszy wiersz występuje pod tytułem „Przywitanie“.