Nie płacz Jadwiś, panno młoda
Otrzyj oczy, łez twych szkoda.
Słońce wyszło ze mgły bladej,
Złoci się pogoda:
To znak dobrej wróżby!
Na wóz siadły już sąsiady,
Na koń siedli drużby;
Rży pod jednym klacza siwa
A pod drugim źrebiec gniady
Do biegu się zrywa.
Droga się przez pola ściele,
Drogą jedzie w cwał wesele
A drużbowie rwą z kopyta
Przed nami na czele;
U czapki czerwonej
Miga się im pawia kita
I bukiet złocony,
Dzwonki brzęczą u wędzidła,
Z ramion chustka w kwiatki szyta
Wiewa, jako skrzydła.
Wóz za wozem pędem wali
W blaskach wstążek, chust, korali —
Śmiechy, śpiewki, grzmi muzyka,
W żyłach krew się pali,
Twarze wicher chłodzi;
A pierwszy nasz wóz pomyka:
Przodem państwo młodzi!
Ale co nam weselisko —
Dla nas niebo się odmyka,
Bo już ołtarz blisko![1]
- ↑ W spisie treści niniejszy wiersz występuje pod tytułem „Do ślubu“.