Jéj wtórują noc, niebo błyszczące pogodnie,
Jak się w jéj dźwiękach roskoszuje dusza!
Nie! to nie ziemska roskosz; z Bogow tylko daru
Tyle uroczna przybywa nam chwila,
To kropla z ich nektaru!
Endymijon ku niebu spójrzał, głowę schyla, —
I już jej więcej nie podniosł. — Bo roskosz jak wino,
Gdy piérwsze, lube chwile odurzenia miną,
Póty w nas cięży, póty swym tchem na nas dysze,
Aż zmordowane zmysły do snu ukołysze — ....
r. 1826.
Luba! znaszli tę ziemię gdzie cytryna kwitnie,
Gdzie pomarańcza ciemnych gałęzi ozdobą,
Gdzie piersi nieba zawsze ubrane błękitnie
Oddychają wonnemi powiewami wiosny,
Gdzie przy laurze zwycięskim rośnie myrt miłośny?
Ah! tamto, tam cię unieść chcialbym i żyć s tobą.
Znaszli owe pomniki? ta oczu pieszczota
Co duszę tak uroczną obleka żałobą;