Strona:Poezye Alexandra Chodźki.djvu/163

Ta strona została przepisana.
UPIOR.
(BALLADA MORLACKA.)

Tam na bagnach Morlocha,
Leży na wznak trup Włocha;
To Marylli zwodziciel!
To wsi naszych burzyciel!
Łeb mu kula strzaskała,
W piersiach stérczy mu strzała;
Trzeci miesiąc się kończy,
A krew jeszcze nie skrzepła,
Lecz czerwona i ciepła
Z ran się sączy i sączy.
Rośnie broda, pazury,
Oczy patrzą do góry;
Niech kto żyje ucieka,
Upiór wzrokiem urzeka!
Patrz, patrz, wychudła kupa
Wilków, sępów, wron, kruków,
Szarpie ciała Hajduków
Co leżą koło trupa,
Lecz Upiora omija,
Upior wzrokiem zabija.
Krew na ustach i twarzy,
Usta śmieją się wściekle,
Smiechem śpiących zbrodniarzy,
Gdy im sni się o piekle.
Chodź Maryllo! chodź żałuj,
Chodź uściśnij lubego,
Sine usta ucałuj!
Kraj zdradziłaś dla niego,
Dom rzuciłaś dla niego,
Całuj, ściskaj lubego! —

separator poziomy