Jak my dopiéro zmienisz się w gołąbka,
I będziesz raju ozdobą,
Z róży na róże, od dąbku do dąbka
Lećmy s sobą, zawsze s sobą!“
Jakoż się w chwili ziścił wyrok boski,
Wasilek ginął i ginął;
Z główki tak małéj jako orzech włoski
Różowy dziobek wypłynął.
Gdzie dwoje oczu, błysły dwa światełka,
Piersi usrébrzył puch biały.
Z ramion promienne strzeliły skrzydełka,
I trzy gołąbki wzleciały.
Widzi to pastérz z bliskiego ugoru,
I z oznajmieniem wnet bieży;
Na ten cud zeszli ze wsi ze dworu,
Znaleźli resztki odzieży.
A gdzie kolanem wcisnął grób głęboko,
Wyrosł (dotychczas nieznany)
Kwiatek błękitny jak u Egli oko,
Podwójnie u nas nazwany.
My go bławatkiem, gmin wasilkiem zowie,
My dla barwy, gmin s powieści,
Chętnie on w wiejskiéj zakwita dąbrowie,
I wieśniaczek oczy pieści.
Starce, dziewczęta i prostszy gmin ludu
Wierzą w powieść pastérzową,
Kto sercem ślepém niewidział w tém cudu,
Wznosił ramiona, trząsł głową.
To jednak pewno, że od tego czasu,
Wsi tej nie rzuca stan błogi;
Zawsze tam zboża podobne do lasu,
I na łąkach jak mur stogi.
Krzywice r. 1823.
Strona:Poezye Alexandra Chodźki.djvu/167
Ta strona została przepisana.