Widzisz ten wzgórek co jak mgła siwa?
Jutro o świcie pójdę na wzgórek,
Gdzie moja Mila w gaja spoczywa,
Wczoram jéj kupił dziewięć paciórek,
Sam je nizałem po trzy s kolei;
Trzy są różowe dla méj przyjaźni,
Trzy są zielone dla mych nadziei,
Trzy są błękitne dla mych bojaźni.
Warkocz u Mili niwa różowa,
Lekko powiewem wiatru zruszona,
Usta u Mili, koncha pąsowa
Dwoma rzędami pereł sadzona;
Oczy u Mili, oczy gazelki
Gdy z gaju bieży naszym rozłogiem;
Dwie piersi Mili, dwa danijelki
Bez plamki, jednym dane połogiem.
I jak niekochać tak pięknéj Mili?
O! kiedyż ogień zgasi swém tchnieniem,
I w błogiéj chwili, w północnéj chwili,
Nazwie mię swego męża imieniem?[1]
O! kiedyż, kiedyż pod tą czaharą
Wieczorem ogień sobie rozłożym;
Ja patrząc na nią, paląc cigaro,
A ona s synkiem przy piersiach hożym.
- ↑ U dzikich Ameryki północnéj, starający się o pannę, idzie wieczorem, w naznaczoną godzinę, pod jéj okno; palący się tam ogień znaczy odmowę, zgaszony zgodę.