Emmo! czy wrócą te złote chwile,
To całe niebo w małym obrazku,
Gdzie szczęścia, życia, uroku tyle,
S tobą, przy tobie, dla ciebie,
W rajskim spłonęło mi blasku?
Emmo! czy będę drugi raz w niebie?
„Bluźnisz,“ — mi rzekłaś. Daruj! nic na ziemi
S tego, com marzył, śnił, widział, czytał,
Słyszał — nic równać nie mógłem z niemi;
Szukałem, gdziebym do nich, do ciebie,
Choć cień podobieństwa schwytał;
I znalazłem was w pogodném niebie,
W dnia blasku, w wiośnie, w jasnych wód stoku,
W pięknej muzyce, w świetle księżyca,
W kwiatach, w kolorach najmilszych oku,
W tym, co s Przyrody obrazu
Najżywiéj wzrusza, zachwyca,
Chciałem was nazwać — brakło wyrazu.
Dwa liczę nieba. — W jedném ręka wiary
Z wiecznie zieloną palmą cię czeka;
A jak z barw tego nieba, śród pary
Nad wodospadem, rodzi się tęcza,
Tak w głowie młodego człeka,
Póki młodości liść ją uwieńcza,
Rodzi się drugie niebo — myślna sfera,
Gdzie mieszka Olymp jego wyobraźni,
Gdzie ty, Olympu mego Wenera,
Latałaś w mojéj młodości maju
Parą gołąbków przyjaźni.
Emmo! czy będziem jeszcze w tym kraju?
r. 1824.
Strona:Poezye Alexandra Chodźki.djvu/182
Ta strona została przepisana.
DO EMMY.