Strzegłam go jako źrenicę w oku,
Tak mi rosł prosto, pięknie – aż oto
Raz wybiegł igrać gdzie łączka kwietna,
I, ah! od złego poległ oręża.
Bodajbyś umarł strzelcze niecnoto,
Bodaj rzemiosło twoje umarło,
Co mi jedyną roskosz wydarło,
Co mi wydarło syna i męża!“ –
Usiadają trzy ptaszki na wierzchołku drzewa,
Ten ku Waltos, ten patrzy ku Armyru błoni,
A trzeci najsmutniejszy żali się i śpiewa:
„Przechodniu czemu niéma Christosa Miloni
Ni gdzie gaj Kryawrisis, ni gdzie Waltu pole?“
– „Pytaj się gór Agrafa, ptaszku, pytaj Artę;
Kadego i dwóch Agów Christo wziął w niewolę,
Muslimi się dowiedział, zawołał na wartę:
Hej Sólejman! i mówił tak do Sólejmana:
Sługo chceszli chilatu? chcesz pełnego trzosa?
Całuj to błogie pismo w fermanie Sółtana:
Na włóczni Sólejmańskiej przysłać łeb Christosa.
W piątek! pójdź precz – a pomnij spraw się po rycersku,