Gdzie jest wodz? — a! dobrydzień wodzu Skyllodimie.“
— „Dobrydzień goście, lecz skąd wiecie moje miano?“ —
„Przynosim ci ukłony od twojego brata.“
— Mego brata? gdzież on jest goście? żywyż? zdrowy?“ —
„W Janninie za żelazną pilnowany kratą,
Na rękach ma powrozy, na nogach okowy.“
Zbladł, zerwał się Skyllodim i w dali od świata,
W dali od swoich bieżał płakać nad swą stratą.
„Gdzie bieżysz Skyllodimie, gdzie mój bracie drogi,
Stój, patrz, czyliż twe oczy Spyra nie poznały?“. —
I poznał go Skyllodim — już dłoń w bratniéj dłoni,
Oczy mówią, bo słowa na ustach skonały.
„Siądź tu przy mnie mój Spyro, mów jako cię Bogi
Uniosły od Albańskich więzów i pogoni?“
— „W nocym rospętał ręce, zerwałem okowy,
Z okna wyparłem kratę, i ot po tym pasie
Spuściłem się aż na dół, lecz że już świtało
Wbiegłem w sitnik. A kiedy sen, w północnym czasie,
Jak makówki pozginał bisurmańskie głowy,
Aż do was jak mię widzisz dostałem się cało.