Płaszcz miał z żelaza, z miedzi trzewiki.
Biegą dziewczynki, biegą chłopczyki,
Śród go alei wkrąg ostąpili,
„Skąd to i dokąd Swięty Bazyli?“
„Wracam ze szkoły, droga daleka,
„Już poźno, spieszę, matka mię czeka.“
— „Spiesz, lecz wprzód powiedz twoje A B C.“
Chcąc im powiedzieć swoje A B C,
Swięty się oparł na swój pastorał,
Wzniósł w niebo czoło, które trud zorał;
I s pastorału gałąź wykwita
Srébrna, złotemi liśćmi okryta.
„Uznaj Lijako Paszę za Pana,
I Wezyrowi oddaj broń nagą,
W imie Allaha! w imie Sółtana!
Téj chwili będziesz mym derwenagą.“ —
Ze wzgardą kartę rozdarł Lijako,
Na świstku pisze odpowiedź taką:
„Szlij takim jak ty twe dary djable,
Lijako o nic u was nie prosi,
Lijako nosi dla Paszy szablę,
A dla Wezyra karabin nosi.“
Skończył, s szałasza piorumem wyskoczy,
Posłancom Paszy świstkiem rzuca w oczy.