Strona:Poezye Alexandra Chodźki.djvu/41

Ta strona została przepisana.

Chcę Klefty żołniérza,
Ze strzelbą, s pałaszem,
Z lwiém sercem, nie s ptaszém.

O dwa dni od nas drogi,
Którą zróbmy w noc jedną,
Meczetu srébrne rogi
Aż pod niebem bledną;
Tam pełne śpichlerze
Zawiędły dziad strzeże.

Przy meczecie tym blisko,
Jak na sześć skoków łani,
Stare jak świat zamczysko,
Jak kwiat jego Pani,
Sług mało we dworze,
Stos złota w komorze.

„Dobrydzień, powie, Nanno!
„Dobrydzień wam rycerze!“ —
Dobrydzień piękna Panno!
Wam złoto, śpichlerze,
I molłów i Panny.
Lecz Panna dla Nanny!“

separator poziomy
GRÓB DIMA.

Mało jest w dziejach Kleftów przykładów podobnych opisywanema w téj piosnce. Wszyscy prawie ich wodzowie giną na polu bitwy, tu przeciwnie, stary góral spokojnie czeka zbli-