Strona:Poezye Alexandra Chodźki.djvu/47

Ta strona została przepisana.
Druga piosnka należy już do ostatnich czasów nieszczęsnéj Suli. W r. 1804 zdradą zajęta przez wojska Alego; obrońce jéj rosproszyli się po górach. Na tę wieść mieszkańce całéj rzeczypospolitej opuszczają domy. Turcy ścigają. Wszedłszy do miasteczka Renijasa, nie znaleźli już tam męszczyzn i gdy mordują lub zabierają dzieci i kobiéty, nagle z wieży zwanej Dimua usłyszeli karabinowe wystrzały. Była to żol na Sulijoty nazwiskiem Grzegorz Bocis, która na czele siedmiu kobiét i trojga dzieci odważyła się bronić przystępu wrogom. Dalszy los téj Sulijotki opiewa piosnka.
I.

Na poręczach mostu siadł ptaszek poranny,
Siadł i Ali Paszę tą piosnką strofował:
Nie, tu nie Jannina, byś puszczał fontanny,
Nie, tu nie Preweza, byś baszty budował,
Tu grod Suli mężnych laurami okryty,
Kędy walczą starce, dzieci i kobiéty.
Gdzie żona Caweli mężnie grodu broni,
I mężów ukrzepia w bojowniczym duchu,
Karabin ma w lewéj, palasz w prawéj dłoni,
Niemowlę przy piersiach, ładunki w fartuchu.

II.

Słychać huk i strzały, kulę goni kula,
Czy to w cel strzelają? czy to się kto żeni?
Ani w cel strzelają, ani się kto zeni,
Despę oblężono na wieży Dimula.
Ona to, na czele synowych i córek,
Na roty Albano w szle kulę po kuli.
„Złóż broń dumna Bocis! tu nie to co w Suli,