Ty więc sama kwitnąca Oblubieńców paro,
Nowa Bogu i ludziom dwóch domów ofiaro!
Jako jesteś dziś naszej radości początkiem,
Tak i pieśni weselnych bądź obfitym wątkiem,
By się z nich Ojców naszych prochy pocieszyły,
Że w nowém pokoleniu ich cnoty ożyły.
Od ciebie zacznę Janie! Janie nasz jedyny!
Roskwitniona pociecho twéj lubéj rodziny.
Już jéj troski, nakłady, i łzy, i wzdychania,
Nieszczędzone przy trudach twego wychowania,
Błyszcząć mirtowym wieńcem uprzejmie odwdzięczasz
I sowitą wywiąskę rodzeństwu zaręczasz.
Że jako szczep nadobny pod troskliwém okiem,
Użyzniony żywotnym swej czerstwości sokiem,
Nanowy grunt przesadzon przy podporze lubéj,
I z nią nierozdzielnemi połączony śluby,
Później w tysiąc zielonych gałązek rozwity,
Roskorzenisz szeroko ród twój znakomity;
A on ciebie w pokoleń późnych długim rzędzie,
Swéj dzielnicy ozdobą i głową zwać będzie.
Szczęśliwyś, żeś się w takiém plemieniu wychował,
Które Bóg świętym cnoty stęplem nacechował.
Lada komu On dary znikome szafuje,
A cnotą wyposaża tych których miłuje.
Strona:Poezye Brunona hrabi Kicińskiego tom I.djvu/032
Ta strona została przepisana.