Ta strona została przepisana.
Czynić ślub Najwyższemu miała Jenny miła,
Bogu chcą ją zaręczyć pobożni rodzice,
Już lud ciekawy tłumem napelnił świątnice,
Już się straszna przysięga o mury odbiła.
W tém wchodzi jakiś młodzian. Sztylet w pierś utapia;
Idzie, chwieje się, pada i ołtarz krwią skrapia.
Jenny, widzi, poznaje, biegnie do Ludwika,
Chwyta rękę zdrętwiałą, z zapałem go ściska,
Nadając mu najczulsze kochanki nazwiska,
„Tegom pragnął“ rzekł Ludwik — i duch jego znika.
Jenny wzywa go jeszcze, przyciska goręcej,
Ale Ludwik jéj głosu nieusłyszał więcéj.