Strona:Poezye Cypriana Norwida.pdf/104

Ta strona została skorygowana.

II.

(Głęboka puszcza — noc.)

RAKUZ.
Trębacza w lesie z rozkowanym koniem
Zostawić przyszło — dobrze! — Za nim w ślady
Łucznika — dobrze! — A teraz mój gniady —
Dla mnie —
(Siadając na koń.)
Nie dzielę się już pod-ogoniem:
Braterstwa lękam się równie jak zdrady.

KRAKUS.
Zdrady? o! bracie gdzież zdrada być może
Tak wiele razy dzieliliśmy łoże,
Jedną okryci burką noce całe
Po łowach, w dęby tuląc się spruchniałe —
A dziś przypadku małego zrządzeniem,
Może nam chwilę przyjdzie czekać jedną —
Zostań! — za pierwszem puszcze cię trąbieniem.
Mroki się szerzą, ale drzewa rzedną.
Rakuzie! podziel się oto siedzeniem,
Lub zstąp, i Bogom razem zrób obiaty —
Koń, odpocząwszy, łacniej dwóch uniesie:
Przymknę do siodła, do kraju twej szaty
Jako jesienny liść — i mało szerzej
Zabiorę miejsca, niż ile płaszcz leży —

RAKUZ.
Naród mię czeka, ojciec stary czeka —
Obiaty Bogom spraw i ruszaj pieszo!
Brat się tu wcale brata nie wyrzeka,
Losy się tylko więcej od nas śpieszą:
Złość smoka może wywrzeć się na massy —
Poświęć się bracie — i bądź zdrów. Niech Bogi
Odmienią losy, niech odmienią czasy —
(Zawraca koniem.)

KRAKUS.
Bracie! co czynisz? — krew! —