Strona:Poezye Cypriana Norwida.pdf/106

Ta strona została skorygowana.

I są to wszystko tylko słowa pieśni,
I dzieje się to gdzieś — skoro się nie śni —
(Potyka się o głaz — a potem.)
Głaz jednak, którym osłupiłem nogę,
Za one pieśni słowa wziąść nie mogę! —
— Czy ten głaz wiedział żem książę zbłąkany
Nie zwykły tykać kamienia — jeżeli
Wytworniej nie jest z gruba ociosany? —
(Po chwili.)
Głaz zadrżał! — jako gdy proca uceli,
Za rzutem kamień podrywając smagły —
(Po chwili.)
— Głaz wstał — i idzie — zniknął za modrzewiem —
Pierwszy raz w życiu przebiegły mię jagły,
Pierwszy raz zląkłem się — choć czego? — nie wiem —
(Po chwili.)
Głaz, widzę idzie w blasku księżycowym
Idzie — legł na mchu — widzę, jak na dłoni,
Kamień! choć może progiem był ciosowym
Lub służył we drzwiach do wiązania koni,
Deptan i wiązan przez ludzkie zwyczaje,
Wylega teraz — gdy ja błądzić muszę! —

PRÓG.
Najniższy sługa! — książe mię poznaje? —
Najniższy sługa, próg — zyskałem duszę
Po rozwaleniu zamku — i gdzie mogę
Zabiegam teraz podróżnikom drogę —
Milczałem wieki gdy deptano po mnie,
Gdy w kości na mnie grywano nieskromnie;
Milczałem wieki — raz przecie gdy noże
Zbójców, na biodrach mych ostrzono, pomnę
Że zazgrzytałem przeraźliwie «Boże!» —
I odtąd wszystko mi już nieprzytomne —
A teraz progiem jestem grzędy drugiej
Pałacu, który gdziebym nie legł, stawa;
Ten, niewidzialny jest, tyle, co długi —
Niech książę stąpa, milczę na usługi:
Jak niegdyś w zamku hrabiego Mścisława!