Strona:Poezye Cypriana Norwida.pdf/112

Ta strona została skorygowana.

— Ja rzekłem — i dość wiem co: wiem jak, czynię
(Po chwili.)
Tymczasem Kiempów onych Książe — za co
Nie jest, jak w własnej ugoszczon krainie?
Pytać nie trzeba czy podróżni płacą —
Z rycerzy błędnych tylko ludzie prości
Szydzą — lecz gród mój znan jest z gościnności.

SZOŁOM.
Słowa te — słowa te same — te same,
Grodnemu wczoraj wyniosłem za bramę,
Mówiąc — a któż wie? Książe Krakus może
Zbłąkan gdzieś, cudze zalega rogoże,
Lub deszcz z zamkowych ocieka nań rynien —

RAKUZ, przerywając mówienie Szołoma.
Ludziom tym — rzekłem — wieczerza i łoże —
(Szołom wychodzi.)
A Książe Krakus? — on! — sam sobie winien!




IV.

Wnętrze groty szmaragdowej — w głębi zdrój — przodem stół zastawiony, przy nim usłane siedzenie nakształt łoża.

KRAKUS, we śnie.
Śni mi się — śni mi — że mi się śniło
Bolesne jakieś z bratem rozstanie,
Które się z ziarnka piasku, mogiłą
Stało — jak ściana, dzieląc mieszkanie.
— A ja mam cichą z szmaragdu grotę
I zastawiony stół owocami —
I jestem z kimsiś co kocha cnotę —
Muzykę słychać — jesteśmy sami —
Nic mi nie braknie — nie braknie — wcale —
Tylko że pragnę (porusza się) a nie mam czary! —
(Wstaje.)
Więc idę śpiący i pełen wiary
Gdzie słychać źródła szemrzące w skale
(Biorąc wodę ze źródła.)