Strona:Poezye Cypriana Norwida.pdf/114

Ta strona została skorygowana.

KRAKUS, kończąc wieczerzać.
Szczęśliwy człowiek, w śnie czy na jawie
Niczego nie chce, nawet i chcenia —
Brat żeby wiedział, jak ja się bawię! —
Gościnność jaka jest — u kamienia —
Jak wiele serca, braterstwa, ile
Próg mi okazał kopnięty nogą!
Nie rozdarłby mi twarzy ostrogą —
(Podnosi toast hełmem.)
Zdrowie twe — progu! leżący w pyle —
(Wychyla napój i wyciąga się do snu.)

ŹRÓDŁO.
— Dochodzić — trud
A dojść — jest cud —
Mniejsza, czy konno? czy pieszo?
Bo jedni z was
Mijają czas —
Drudzy mu ledwo wyśpieszą!

KRAKUS, we śnie.
Coś — coś — jakoby z pustelni słowa —
Jakobym spoczął już niedaleko —
Woda gdzieś jakby biła źródłowa
Za siódmą skałą, za siódmą rzeką —
Spocząłem w drodze — przez próg przechodzę —
Gdzie próg? — gród? — Rakuz? — kółko w ostrodze? —
(Po chwili.)
Ojciec mój — ojciec! co oni wleką?
To smoka tułów Ojcze! — to smoka —
Czy słyszysz? — cisza w koło głęboka —
 
ŹRÓDŁO.
Rycerzu wiedz
Żeś przyszedł ledz,
Gdzie ludzie progów nie kreślą;
Lecz ludziom Bóg
Zakłada próg —
Nie wszystko pełniąc jak myślą.
 
KRAKUS.
Snu jeszcze zetrzeć nie mogę z oka — —