Strona:Poezye Cypriana Norwida.pdf/118

Ta strona została skorygowana.

SZOŁOM.
Słowo królewskie jest jak bystra rzeka —
(Wychodzi.)

GRODNY, w progu.
Kiempów wódz w progach Rakuzowych czeka!

RAKUZ.
Gość w dom, to Bóg w dom —

WÓDZ, zbliżywszy się.
Ugoszczony w grodzie
Kłaniam ci — jestem zaś pierwszym w narodzie,
Któremu morskie wybrzeża z bursztynu
Bóg dał, jak krawędź kolebki, dziecięciu —
«Adynoj» woła żyd — my zaś: Odynu
Zowiemy tego, co Bogiem jest księciu.
Dziadowie moi od Fenicjan wzięli
Mądrość pływania po morskiej topieli;
Bo nie znam więcej nic milszego Bogu
Jak w gwiazdy patrząc, uwijać w pirogu
Po niezgłębionych toniach Bożej woli —
(Podsuwając ławę.)
To rzekłszy, siadam — by odpocząć gwoli —

RAKUZ.
Siadaj Mość — — inne jest królestwo nasze,
Wcale że inne, gospodarcze, Lasze —
Acz, co jest morze? — wiem — i z której strony? —
Runnika mając, ten zaś jest ćwiczony:
Gwiazdy jak nazwać? wie o każdej porze
Ku czemu, w czas swój i sypia na dworze.
Łańcuch mu złoty dałem, wiedząc o tem
Że wczoraj pomni, dziś zna, zgadnie potem —

WÓDZ.
Mądrych się ludzi bynajmniej nie wstydzę;
Wiem na co orły? — na co ostrowidze? —

RAKUZ, posuwając czarę.
Pij Mość — — ja piję —
(Po chwili.)
Rzecz twoją o smoku
Który mię trapi, mów — byłżeby w oku?