Strona:Poezye Cypriana Norwida.pdf/12

Ta strona została uwierzytelniona.

Z dumą żywiołu, co jak chaos stary,
Mało się komu dał deptać — bez wiary!

Błogosławione są Islandskie mroki
I cichość morska, taka — że umarli
Nie mając w grobach zarówno głębokiej,
Możeby śmierci swoich się zaparli.
— Otchłanie morza i niebios otchłanie
Dnami tam w siebie patrzają, po za nie
I fal, jakoby nie było:
Cisza, co słowu nakazując ciszę
Zda się układać z samym Słowem-słowa
Że swoich prac nie skończyło — —
Ocean taflą jedną się kołysze,
Jakby go właśnie osadzano z nowa,
Jakby się globu kończyła budowa;
Jakby tej było chwili odpomnienie,
Co końcem dzieła wzbudza zadziwienie,
Nie będąc jednem ni drugiem —
Tylko coś — jakby koniec i początek
Przedpotopowej tajemnicy szczątek,
Ducha, wyorany pługiem.

Błogosławione jest, próżniactwo człeka,
Co szuka aby mu było wygodnie;
Poezya w usta by szła zdrojem mleka,
Wiek się nikczemnie nie kłopotał o dnie,
Natura z pierśią czekała otwartą
I z swoim miękkim bogactwa welonem;
By każda twoja łza była otartą,
Każde uczucie było podzielonem;
A ty — bezkrwawą promienny zaletą
Dobranych ludzi otoczony chórem;
Żebyś był harfą — rzec chciałem poetą
Lecz mi to słowo przychodzi z oporem —

Błogosławione wszystko to — i nie to —
Ale czy będę błogosławić tobie