Strona:Poezye Cypriana Norwida.pdf/219

Ta strona została skorygowana.

Przejeżdżał senat i patrycjat dumny,
Matrony, dziewki, i rzesze pokorne;
Pomponius Lucius, rydwanem czerwonym
Tocząc jak Neron, Zofii szukać lubił,
Nie iżby kochał albo chciał być czczonym,
Lub jak Chrześcianin wzrokiem ją poślubił,
Lecz że nic k'temu nie ma ani przeczy,
Że to się dzieje tak — z natury rzeczy.

Ta zaś natura rzeczy jest następstwem
Rytmu wypadków, nieujętych niczem
Gwoli celowi — i nie jest przestępstwem
W bezprawnej sferze, z Janusa obliczem —
Bo tam przestępstwa nie ma ani zdrady,
Ani przykładów nie ma — tylko ślady! —

Hołdy te Zofii nie były natrętne;
Lecz kto ją widział je odbierającą,
Dostrzegł że lica jej byłyby smętne,
Stalszemi będąc — tak kwiat, gdy potrącą
Przechodnie w sposób nie zbyt pogardliwy,
Odprostowywać się zwykł harmoniami
Słodkiemi, trzciny swej, choć niecierpliwej. —

Któż bowiem kochał, jak to później zwie się,
Jeźli to stałe ma gdziekolwiek imię! —
Któż bo lub raczej któryż? kochał w Rzymie,
Co pierwsze dziewki gwałtem sobie niesie
Z teatrum do dom — lub jak koturn zmienia
Bez obrażenia i bez przeproszenia:
Pomny, że inne czucia są olbrzymie
A inne karle, i dumą tam sięga
Gdzie się krew w ducha rozprzęga czy sprzęga.[1]

Zofia, inaczej — ona z Rzymu brała
Moc niemyślenia że gdzieindziej wzrosła;

  1. Formacje rodów kabalistyczne, bez względu na serca, a z widokami jedynie socjalnemi i politycznemi dla utrzymania ducha-rodu.