Strona:Poezye Cypriana Norwida.pdf/225

Ta strona została skorygowana.

Mniemam, iż wszystkie próżno nudzą tory,
Jakiemi mądrość jest poszukiwana.
Bierzmy z Wielkiego Aleksandra wzory:
Ten gdy mu była jedna z prawd nieznaną,
Tycząca bogów — tak zburczał kapłana,
Że odkrył mu ją na drugi dzień rano» —
To rzekłszy Pulcher Pomponius, dwa razy
Dotknął się palcem najdłuższym wielkiego,[1]
Jakby miał chłopca wołać i rozkazy
Dawać — lecz w gieście tym było coś złego.
Syn Aleksandra słuchał przez oblicze
Zofji — ciemne to może wyrażenie,
Ale jedyne i najmniej zwodnicze.
Zofia, słuchała jak przez uprzedzenie,
To jest, przed końcem każdego perjodu,
Co ma nastąpić wiedząc bez zachodu.
Florus, nie widząc by płynność się rwała
W przemowie Pulchra, czekał z zaufaniem,
Aż piękność treści wysłoni się cała
I nikt już z nowem nie wstanie pytaniem.
Więc tylko szeptał czasem «Pulcher! chwała!»
— Mistrz Arthemidor w ciągu tej perory
Wszedł, cichem ogół skinieniem powitał
I siadł, tabliczek dobył i coś czytał —
Potem rzekł —

«Inna, mniemam, jest brać wzory,
A inna: wzór brać —» i zamilkł.

— Te słowa
Dwulicej treści, ogół zaniemiły
I stron przeciwnych uwagę zwróciły,
Jakby tam postać weszła Janusowa.
Co gdy Mistrz spostrzegł, zwracał się ku Pani,
Niby rozmowę chcąc przetworzyć dla niej —
Gdy ta, nie słowem lecz giestem zapyta,
Jako sentencja niejasna się czyta? —

  1. Takie trzaskanie palcami, czyniło się ku zawołaniu niewolnika i zwano je crepitare-digitis.