Strona:Poezye Cypriana Norwida.pdf/253

Ta strona została skorygowana.

Księżyc ją tylko oświecał bladawy,
Czas tylko zgony na klepsydrze znaczył —
Cichoście[1] tylko, po zgonów odstępach
Raz wraz jak nieme czaty przechodziły;
Krwi tylko czasem plameczka na sępach
Lśniła — gdzieniegdzie lampy się paliły
Gliniane, biedne — oświecając karty
Pism, lica zwiędłe, przy nich płaszcz wytarty.
— — — — — — — — — — — — — —

Takie bez-barwne, bez-plastyczne tyle
Pobojowiska! — takie Termopile!
Któż mógł odgadnąć? czyj wzrok mógł dośledzić,
I jakie serce przeniknąć te bole?
Których nie dotknąć ani wypowiedzieć,
Ani okrzyczeć i wywieść na pole
Teatru — w trąby pozłacane trąbiąc —
Wskazując giestem, w cymbał laską rąbiąc?![2] —
— — — — — — — — — — — — — — —
Zwłaszcza, iż żywot tak ze wszech miar party,
Stawał ci nieraz jako księga zpsuta,
Rozwietrzająca przed oczyma karty
Tak, że cień ledwo zostawał i nuta,
I nuty echo. — I bywał jakoby
Powietrza upust z płuc, pod nogą groby —
Czczość, jakby tchnienie ci wpierw rozebrano,
Niż mogłeś westchnąć podnosząc się rano.
A któż podzielić i dostrzedz mógł bole
Niewidne jako półmisek na stole?[3] —
— — — — — — — — — — — —

Chyba-by pierwej wszystkiemi żywoty
Najboleśniejszej treści i istoty,

  1. Cichoście, cichość, wzięte jest postaciowo.
  2. Jest to napomknienie gwoli obyczajowi jaki był u starożytnych, iż krzykacze płatni u wejścia do teatrów obwoływali wdzięki sławnych kobiet. ect.
  3. Półmisek na stole, albowiem zwyczaj przy uczcie traktować kwestie socialne i filozoficzne.