Strona:Poezye Cypriana Norwida.pdf/264

Ta strona została skorygowana.

W mowy oglóe, w ogóle pojęcia
Fałsz jakiś, zapał jakiś nie-gorący
Rządził i ludzie bywali chwilami,
Jakoby sobą nie władnęli sami. —
Ten to powiadał co zasłyszał mętnie,
Zuchwale broniąc, bo nie swojej rzeczy;
Ów, że to uczuł, słuchał obojętnie —
Ten obojętność, mniemał iż mu przeczy;
Więc wieść podwajał by zrobić wrażenie,
Wywoływając tem większe zwątpienie.

Gniew ztąd w powszednie wmięszał się pożycie,
Jako element potrzebny koniecznie —
I darło się to zewnętrzne okrycie
Ładu — co ufać radziło bezpiecznie.
Nie — iżby rozruch w prowincyi dalekiej,
Mało ważony nawet przez Cesarza —
Zagrażał państwu — lecz, że dni i wieki
Często niewielki wypadek przetwarza;
I większość sobie obracając na tło,
Całej epoki garnie na się światło.

Prawda to cudem czyni, ale — bywa,
Że i ironia w ten się płaszcz odziewa;
Ta siostra prawdy urzeczywistnionej
Głupia! — w zazdrości swojej dla natchnionej,
Podrzeźniająca giestom jej w mniemaniu,
Że uwielbienie podda urąganiu. —

Acz jest to siła! — lecz dwojakiej treści:
Bezwłasnowolna — przez ucisk powstała,
Która się rodzi z nadmiaru boleści
I współ-łez, niema, bo się przecierpiała.
Współczucie tylko ma złączone z racją;
Zimna i pewna w zasadach, jak skała —
Tudzież ta, która władnąc fascynacją
Gore, a zawiść z nią, sztuczna z nią chwała
Samozwaństw, chcących być arystokracją[1] —

  1. Arystokracja — άρης, άριστος, po łacinie praestantissimus albo,