Strona:Poezye Cypriana Norwida.pdf/277

Ta strona została skorygowana.

«Postanowił-był osiem dni światłości.[1]
Tak osiem godzin niech wesele znosim —
Znosim!» — bo rzecz jest nie cała — i krwawa —
K'czemu siadając Mag rzekł — «owo strawa
Na jaką stać mię» i chleb począł łamać. —
Ale solenność odeń odchodziła,
Jak gdy natchnieniu kto dozwolił skłamać,
Nie mocen doprząść tymże samym tonem
Treści, co albo zupełnie wątpliwa,
Albo wątpliwość stracić ma za zgonem —
I chociaż szczera jest, kłamie, bo żywa.
Tak bowiem swego Mag Barchoebasa
Za czekanego uważał Messiasa,
I wielbił prawdę; lecz przez opóźnione
Złudzenie, jako przy zachodzie słońca
Podziwiasz nieraz za dnia pominione
Okolic wdzięki — iż blizkie są końca! —
— — — — — — — — — — — — — —

Skoro baranka napoczynać mieli,
Barchob z podrzędnym usiadł pacholęciem
I jedli służąc, słuchając z zajęciem
Rozmów, jakoby onych treść wiedzieli.
Zkąd chwile były tego zapomnienia,
W których gdzie znika, a myśl ze wspomnienia
Obecność tworzy — chwile przywołania
Przeszłości w jawność, lub czasu przyszłego,
Który się jeszcze oku nie odsłania:
Coś przynoszące upajającego
Przez oderwanie się od współczesności,
Bozkości nieco mające i czczości.
Chwile, co dają nieśmiertelność tchnieniem,
Uobecniając treści niedotkliwe;
A niepokoją wewnętrznie sumieniem,
Szepcąc: że nikłe są — że nad-prawdziwe — —

  1. Po przywróceniu czci kościołowi, postanowił Machabeusz 8 dni światłości w 3 lata po profanacyi, jak zapowiedziano było u Daniela proroka.