Strona:Poezye Cypriana Norwida.pdf/82

Ta strona została skorygowana.
BRANSOLETKA,
LEGENDA DZIEWIĘTNASTEGO WIEKU.




DO A. Z. — DEDYKACYA.




Ileż to razy? dobry mój Antoni
Z mężem poważnym chodziłem pod ramię,
W mieście, którego lew i lilja broni,
A Danta szukasz czy nie spotkasz w bramie:
Sztuka tam, pomnisz od Religii idzie,
Jako posłane na przechadzkę dziecko,
A pospolita rzecz — o! czasów wstydzie —
Z murów wygląda święcie i szlachecko!

Ileż to razy więc, w Florencyi onej
Pamiętasz, szliśmy, rzeczy mówiąc pewne,
Które nie mają treści naznaczonej,
A jednak cale są i długo rzewne.
Nie zapodziewa ich wola człowieka
Ni czas — lecz owszem odpomnień są skłonne
I myśl dosnuwa je, lub dosnuć czeka,
I brzmią w powietrzu jak znane podzwonne.

Takim to treściom na pamiątkę szlę ci
Dziewiętnastego wieku tę legendę;
Starszych niech zbudzi, ukołysze dzieci,
A szczęśliw będę — — — — — — —
C. N.




I.

— Poważny ów przyjaciel mój stał przy mnie w oświeconym z lekka, ośmiokątnym salonie, kędy muzykę zdala słychać było i szelest świeżych szat niewieścich.
A do pół widny obraz stary wisiał przed nami, wyobrażający jako Zbawiciel łamie chleb, między dwoma siedząc uczniami