Strona:Poezye Józefa Bohdana Zaleskiego.djvu/044

Ta strona została uwierzytelniona.

Bośmy wszystek miód wypili;
Kropli wina w mieście niéma
Do złéj wody aż poł mili
A tu głodno — idzie zima.
Tandem rada
Woła — zdrada!
I do miejskich hurmem bram,
Co mi tam!

Odtąd z biédy w biédę brnąłem,
Zahukany pośród tłumu,
Jeszcze z sercem niewesołém,
Darmo wołać do rozumu,
Jakby w nocy pragnąć słońca
Trzeba ciérpieć, czekać końca —
Ale patrzcie! co to zdala?
Sadzi śusy tam, tam nisko
W prawo, w lewo się przewala,
Wszak do kata! to wilczysko,
Co raz bliżéj,
Co raz chyżéj,
Prost do lisich tropi jam!
Co mi tam!

Nuż panowie prędzéj z koni!
Rozbiegnijmy się o staje...
Wszak to strzelcy? oni, oni!
Ja za jawor się zaczaję.