Strona:Poezye Józefa Bohdana Zaleskiego.djvu/077

Ta strona została uwierzytelniona.

Tu się odsłonił step krwią zalany,
Hetman łzy w oku wstrzymać nie zdołał,
„Opatrzyć prędzéj cierpiących rany,
„Prędzéj;“ a potem tak daléj wołał:

„Czas nagli, bracia! (pojrzał ku niebu
I jeszcze słońce wysoko było)
„Czas nagli, zmarłym trzeba pogrzebu,
„Trzeba Janusza uczcić mogiłą.

„Potém się musim złączyć z taborem,
„Wezwać pobliskich półków pomocy,
„Bo dziś Tatarzy pewno wieczorem;
„Albo najdaléj przybędą w nocy.

„Hurmem napłyną ku naszéj ziemi,
„Jak te na wschodzie chmury i dymy;
„My połączeni z braćmi naszemi
„Jak wiatr powiejem i wnet spędzimy.

„Wtedy godzina zemsty uderzy,
„Za śmierć Janusza, męki i zdrady,
„Za śmierć i blizny tylu rycerzy
„I za te ciągłe krwawe napady.

„Gryźć będzie wargi Murza Betsbułu
„Gdziekolwiek ruszy, zboczy którędy;
„W kryw, w step, na morze, w mury Stambułu,
„Na koniach, czajkach, znajdziem go wszędy.