Strona:Poezye Józefa Bohdana Zaleskiego.djvu/095

Ta strona została uwierzytelniona.

W sadzie go Rusałek
Rwała w poniedziałek.
We wtorek go w domu
Myła po kryjomu,
I kipiącą wodę
Lała nań we środę.

We czwartek wieczorem
Gadała z Archorym,
A w piątek nieczuła
Całując otruła.
I w sobotę rano,
W ziemię go schowano;
Wszystko się skończyło,
Bo już go nie było.

Nie było, nie było,
Tylko nad mogiłą,
Płacze ojciec stary
Na Makryny czary.
I płacze rodzina
Makrynę przeklina,
I matka strapiona
Odpycha od łona.

„Ach o matko miła!
„Wiém com uczyniła;
„Jego ukaranie
„Za przykład zostanie.