Ta strona została uwierzytelniona.
Tam śniéżną płeć narcyza wysmukłego widzę,
Tutaj róża, na wiotkiéj chwiejąc się łodydze,
Dotknięta od Zefiru miłośnego tchnienia,
Lśni perłą drzącéj rosy, w kolorach się zmienia;
Powiewem unoszony, jak cząstka obłoku,
Rój komarów rysuje skrzydłem szkło potoku;
Lekkie ważki migają kolorami tęczy;
Ssąca w kwiatach nektary i zrzędzi i brzęczy
Mądra pszczółka o zimie zajęta kłopotem,
Sniéżny łabędź na wodę wolnym spada lotem;
Igra z nią a xiążęcia swego srébrne fale,
Swą ozdobę, swą miłość, kołyszą wspaniale.
To już płynem kąpieli orzeźwiony chłodnym
Rozgania się po gładkiém szkle pędem swobodnym.