Ta strona została uwierzytelniona.
Uleciał za nią w zgubne omamień zamęty,
Gdzie nad nieszczęść otchłanią igrają ponęty,
I nagle uderzony twéj kochanki zmianą,
Zpadł gdzie czarne cię smutki dręczyć nie przestaną;
Płacz Edwinie; bo dla cię nié ma ulgi w niczém.
Lecz Edwin się osłonił mrokiém tajemniczym.
Tęsknota dlań osłodą, samotność roskoszą;
Żal jego dzikie wiatry w pustyniach roznoszą.
Nie postradał on dumy, choć stracił nadzieję;
Nie szuka ulgi we łzach, które litość leje;
Kochankowi, co jęczy pod gniewem wyroku,
Jednéj tylko łzy trzeba: łzy w kochanki oku.