Ta strona została uwierzytelniona.
Przez sto cierni za jednym przedzierasz się kwiatem,
Choć pokój dla cię obcym a frasunek bratem;
Gdy umysłem twym wyższéj nie dościgasz woli,
Wznoś oczy ku niebiosóm i znoś grom niedoli.
Lecz oto xiężyc w grubym utonął obłoku.
Wiatr szeleszcząc po trzcinach na brzegach potoku,
Tak jak los moją młodość, zmącił czyste zdroje,
I ciemne chmury błądzą tak jak myśli moje.
Lubię ten czarny widok, lubię cień wspaniały,
Co przelotem pomracza świątynią i wały.
Lecz pójdę. Tu i nigdzie nie znajdę widoku,
Coby się dosyć smutnym wydał memu oku.
Pójdę. Poniosę wszędzie chwil ubiegłych wzmianki,
Ciche żale, ból w sercu i obraz kochanki.