Strona:Poezye Józefa Massalskiego t.1.djvu/114

Ta strona została uwierzytelniona.

Ale kawaler nie goni,
Wié że ośliczki nie złapie,
Jak szłapał sobie tak szłapie.
Już zachód, wieczór, mrok duży,
A nasi jeszcze w podróży;
Ziarko, jak mówią, do ziarka,
Zbiérze się z czasem i miarka.
Choć szli nie pędem sztafety,
Późno, lecz stają u mety,
I wchodzą cicho, nieznacznie,
Gdzie Faustyn zasypiał smacznie.

Jak zwykle u literata,
Pościel nie znała się z puchem
I w pilść nie bardzo bogata;
Pióro stérczało za uchem,
Drugie z boku w kałamarzu,
I szczątek świécy w lichtarzu;