Strona:Poezye Józefa Massalskiego t.1.djvu/125

Ta strona została uwierzytelniona.

— Wzmacniając okupiony znojem sen żołniérza
Igra oddech poranku z powiewnemi ściany,
I odgłos nocnéj straży, z ust w usta posłany,
Ostatni raz obozu oblatuje szranki.
— Znikaj śnie i ty płonny obrazie kochanki,
Który myśli błądzącéj po złudzeń zamętach,
W złotego dni mych czasu zjawiasz się ponętach.
Ach! czemu sny nie zdane pod rząd śmiertelnika!
— Jak lampa, u smutnego błysnąwszy pomnika,
Odkrywa w nim zatarte dawnych dzieł znamiona;
Tak, zleciawszy na skrzydłach marzeń, Jasnołona
Odkryła w sercu lube dawnych wrażeń szczątki.
O wy! milsze nad roskosz, roskoszy pamiątki
Żegnam was! — Tu, nie słowik, pan tkliwych odgłosów,
Skłania-li lasy słuchać Filomeli losów,