Strona:Poezye Józefa Massalskiego t.2.djvu/043

Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy sąsiadka która wzmieni,
Że kto z Basią się ożeni,
Nic nie znajdzie pod poduszką.
Lecz Staś i sam nie bogaty,
Przytém mniéj był oświecony,
Niż młodź dzisiejszémi laty.
Więc, szukając sobie żony,
Mniéj się troszczył o dukaty.
Tak, mimo zazdrość sąsiadek,
Los Basi byłby jednaki,
Gdyby nie jeden przypadek.
A ten przypadek był taki:
Raz, gdy wiosenne dni biegą,
Xiężniczka, w starym pałacu,
Mało co młódsza od niego,
Tonąc w pulchnym materacu,
Patrzyła w okno, przez które
Nic już nie mogła zobaczyć;