Strona:Poezye Józefa Massalskiego t.2.djvu/061

Ta strona została uwierzytelniona.
ZASŁONA.


Żył gdzieś i kiedyś Król wielkiéj sławy,
Bogactw on głośny był tłumem,
Co większa głośny pięknemi sprawy,
I, co nie mniéjsza, rozumem.
Za co był usty wspólnemi
Okrzyknion słońcem swéj ziemi.
Latały chlubne wieści i o jego synie,
Że jak gwiazda nadziei świecił swéj krainie.
Ale ta gwiazda częściéj niż trzeba,
Chętniéj niż trzeba, wschodziła,
Bez wiedzy słońca, na takie nieba,
Które nam tworzy płeć miła.
Gdy się młodzieńcem stawał podrostek,
Raz mu Król mądry, dzień cały,
Pobożne prawił morały
O szkodliwości miłostek.
Słuchał uważnie ojca królewic.