Ta strona została uwierzytelniona.
Spokojne łono strumyka;
Czasem cień jakiéjś niedoli,
Co prędzéj znikał niż tchnienie,
Przyniósł méj duszy cierpienie.
Uciekła pora pogodna,
Przybiegły wichry jesieni,
Strumień się zmącił aż do dna,
Niebo mu cofa promieni;
Stracił wesołość, ponęty,
I omdlał zimą ściśnięty.
Czas porwał złotą mą dolę
W burzliwéj nieszczęścia nocy.
Skazanéj duszy na bole
Niebo ujęło pomocy.
Zimną na wdzięków zjawiska,
Grobowy smutek uciska.