Ta strona została uwierzytelniona.
— Żegnam was płonne mary młodéj wyobraźni!
Żegnam, rzekł, cnoto! sławo! i ciebie przyjaźni!
Mówiłyście o szczęściu, jam wierzył i gonił;
Ale czas mi pochodnią rozumu rozpłonił;
Rozproszyło jéj światło tę chmurę ułudy,
W któréj kryły się życia zasady i trudy.
Tak wiérzchy skał, gdy ranna mgła przed słońcem znika,
Wyraźniéj się rysują oku wędrownika.
Nie dla dobra ogółu, nie dla szczęścia w niebie;
Człek stworzony dla siebie, winien żyć dla siebie;
Bo za grobem jest otchłań, gdzie w nicości mrokach,
Nigdy już promień życia nie zaigra w zwłokach.