Łoże bogini stoi w komnacie środkowej,
Wspaniałe, całe lśniące od kości słoniowej.
Na niem purpura sokiem tyryjskim pojona,
Na niej wieków zamierzchłych powieść wyrażona
Bohaterów przewagi dziwnym kunsztem głosi.
Na Dyi brzegu[1], który szumna fala rosi,
Patrzy za Tezeusa szybko mknącą nawą
Aryadna nieboga z raną w sercu krwawą,
I choć widzi na oczy, oczom swym nie wierzy.
Bo rankiem, gdy ją tylko sen zdrajca odbieży,
Patrzy: brzeg pusty, nigdzie ni śladu człowieka,
A niewierny kochanek przez fale ucieka,
Święte przysięgi wiatrom oddając w opiekę.
Za nim na brzegu, smutną podniósłszy powiekę,
Patrzy córa Minosa jak posąg z kamienia,
Patrzy za nim w dal siną i w rozpacz się zmienia.
Już złocistych kędziorów wstęga nie oplata,
Białego łona lekka nie osłania szata;
Zdarta przepaska tamy już piersi nie kładzie:
Wszystko u stóp dziewicy spoczywa w nieładzie,
Rozrzucone po ziemi liże fala słona.
Lecz nie w głowie jej wstęgi, ni szata zmoczona:
Tezeusa, choć pełna bolów i katuszy,
Kocha z całego serca, kocha z całej duszy.
Biedna! nad nią Cypryda[2] znęcała się srodze,
Ciernie miłości w serce włożywszy niebodze
Już w onej chwili, kiedy by uiścić się z dani,
Śmiały Tezej z pirejskiej odbiwszy przystani,
Strona:Poezye Katulla.djvu/102
Ta strona została uwierzytelniona.