Gortyńskiego władarza[1] przestąpił był progi.
Bo gdy Cekropią[2] niegdyś pomór trapił srogi,
Więc za śmierć, którą poniósł niegodnie królewic[3],
Sam wybór młodzieniaszków, sam kwiat hożych dziewic
Na żer Minotaurowi co rok słać musiała.
Gdy więc taka niedola stolicę nękała,
By ojczyznę uwolnić od plagi niezmiernej,
By ofiar nie posyłać Krecie ludożernej,
Sam Tezej żywot ważyć postanowił święcie.
I z pomyślnym wietrzykiem na chyżym okręcie
Przybył do złego króla wspaniałej stolicy.
Lecz skoro na nim oko spoczęło dziewicy,
Co dotąd obok matki na wonnem posłaniu
Sypiając, nie wiedziała o innem kochaniu,
Piękna jak mirt wysmukły, zwilżany strumieniem,
Albo kwiat malowany młodej wiosny tchnieniem:
Nie pierwej zeń odjęła pożądliwe oko,
Aż się miłość w serduszko zaryła głęboko
I całą przeniknęła aż do szpiku kości.
Boski chłopcze[4]! co serca dręczysz bez litości,
Co gorycz zjadłą wlewasz w rozkoszy kielichy,
Pani, którą czczą Golgi, idalski gaj cichy,
Jakież burze miotały biedną bez ustanku,
Kiedy o jasnowłosym marzyła kochanku!
Jakiż lęk niespokojny jej serce opada,
A twarz, przedtem rumiana, wnet jak srebro blada,
Gdy się Tezej z potworem ważąc na rozprawę,
Poszedł po śmierć, bohater, lub zwycięstwa sławę!
Strona:Poezye Katulla.djvu/103
Ta strona została uwierzytelniona.