Czego błogosławieństwo bogów nie uświęci.
Że krwią święte ołtarze odwilżać wypada,
Poznała Laodamia, gdy małżonka strada.
A traci go nim jeszcze rok jeden i drugi
W cieniach nocy zimowej, pożądanej, długiej
Dał się biednej nacieszyć małżonkiem do woli,
Iżby snadniej znosiła brzemię wdowiej doli.
Parki tylko widziały blizką chwilę zgonu,
Gdyby poszedł z drugimi pod gród Ilionu.
Helenę porwał Parys; więc marsowe boje
Walecznych bohaterów wzywały pod Troję.
O Trojo! ty Europy i Azyi grobie,
Co tylu chrobrych mężów pożarł w onej dobie,
Tyś i mego, okrutna, umorzyła brata.
O bracie mój najdroższy, nienagrodna strata,
Ty całe szczęście moje zabrałeś ze sobą,
Śmierć twoja mój dom cały pokryła żałobą;
Z tobą razem umarły me wszystkie uciechy,
Które żywił twój urok i twoje uśmiechy.
Nie w ojczyźnie, wśród swoich, nie między krewnymi,
Pośród obcych i w obcej złożono cię ziemi.
Tam, daleko, za morzem brata pogrzebiono,
Smutna Troja macosze otwarła dlań łono.
Tam ogniska domowe rzucając i bogi,
Bohaterska młódź grecka śpieszy na bój srogi,
By Parys wiarołomny przy cudzołożnicy
Strona:Poezye Katulla.djvu/131
Ta strona została uwierzytelniona.