Ta strona została uwierzytelniona.
VII.
POCAŁUNKÓW LICZBA.
Ty pytasz, Lesbio, kiedy też, niezbyty,
Twych pocałunków będę wreszcie syty?
— Ile ziarn piasku po pustej Cyrenie
Wicher niestały swoim tchem przeżenie
Od tej mogiły, gdzie Battus legł stary[1] ,
Aż do wyroczni[2] spieczonej przez żary;
Ile gwiazd patrzy wśród nocy milczenia
Na tajną miłość i skryte westchnienia:
Tyle całunków twój Katull niezbyty
Dostawszy, powie, że szczęśliw, że syty.
A gawron patrząc na nasze kochanie,
I liczbę zmyli — i krakać przestanie.