Strona:Poezye Katulla.djvu/91

Ta strona została uwierzytelniona.

Drzwi otwierać: panna blizka;
Widzisz jak snop iskier pryska?
Wychodź, bo czas bieży skory,
Patrz, już zbladły dnia kolory:
Wychodź, panno, z komory!

Zapłoniona idzie, stanie;
Łzy wyciska jej wołanie,
Że już musi wyjść z komory,
A tu czas ucieka skory:
Wychodź, panno, z komory!

Aurunklejo, osusz oczy,
Bo dziewicy tak uroczej
Aż w najdalsze świata końce
Nie widziało jeszcze słońce,
Na niebo wychodzące.

Tak się w ogrodzie bogacza
Piękna lilijka odznacza
Między rozlicznymi kwiaty —
Lecz ucieka czas skrzydlaty:
Wychodź, panno, z komnaty!

Wychodź, panno: już się godzi;
Słyszysz? proszą chłopcy młodzi.
Nie widzisz-li, jak łuczywo
Pozłocistą wstrząsa grzywą?
Wychodź, panno, co żywo!